środa, 17 czerwca 2015

Programy kosztorysowe i cenniki

We wcześniejszych wpisach zajęliśmy się tematyką wyboru odpowiedniego programu do kosztorysowania. Wiemy już też co to w ogóle jest to całe kosztorysowanie i gdzie może się przydać.

W telegraficznym skrócie przypomnę, że jest to wycena zaplanowanych lub wykonanych robót budowlanych, niezbędna w w wielu branżach związanych z prowadzeniem czy wykonawstwem inwestycji. Wyliczenia kosztów prac dokonuje się przy pomocy programów kosztorysowych (Norma PRO, Zuzia itp.), które są czymś w rodzaju bardzo zaawansowanych kalkulatorów ;)

W naszych rozważaniach chciałbym przejść teraz do tematu cenników. Nie, wcale nie chodzi mi o porównywanie cen programów kosztorysowych i wskazanie najdroższego czy najtańszego. To zostawiam szanownym zainteresowanym zakupem. Trzeba natomiast wspomnieć, że w wielu przypadkach kosztorysanci korzystają z baz cenowych - gotowych cenników robót budowlanych - do sprawdzenia jaka jest wartość danej pracy. Innymi słowy zamiast samodzielnie określić cenę za zrobienie np. wykopu pod fundamenty, wola pobrać ją gotową z wydawnictwa. To nie kwestia lenistwa, ale potrzeb i sytuacji, w której się znajdujemy.

Załóżmy dwie sytuacje:
1. Firma startuje w przetargu na wykonanie robót. Przetargi mają to do siebie, że wśród wielu warunków wyboru oferty najważniejszym niemal zawsze jest CENA. Im niższa, tym lepiej. O słuszności takiego wyboru wykonawców, powiedziano już wiele słów i napisano równie wiele artykułów - to temat na osobną dyskusję. Wróćmy do wykonawcy, który musi przygotować najtańszą ofertę. Cóz, musi on bardzo szczegółowo wyliczyć wartość prac na podstawie:

  • stawek robocizny (ile zarabiają pracownicy którzy będą wykonywać pracę?)
  • cen materiałów (ile zapłacimy za materiały, które trzeba będzie zużyć?)
  • kosztów sprzętu budowlanego (koparka, która nam wykopie fundament, zużywa paliwo, duużo paliwa!)
Dodatkowo nasz wykonawca musi doliczyć:
  • koszty pośrednie (hej, kosztorysant też dostaje pensję, chociaż na placu budowy go nie ma!)
  • zysk (firma potrzebuje pieniędzy na rozwój, albo na dywidendy dla udziałowców).
Firma wykonawcza wie ile płaci swoim robotnikom i pracownikom biurowym, może zapytać dystrybutorów materiałów z którymi współpracuje o ceny materiałów (i rabaty!), a także zna przybliżone koszty sprzętów, które używa.
Kosztorysant firmy wykonawczej nie musi sprawdzać tych wartości w gotowym cenniku (chyba, że porównawczo).

2. No dobrze, ale wcześniej pisałem, że istnieją bazy cen, w których można sprawdzić gotowe ceny. Dla kogo one w takim razie są potrzebne skoro nie dla wykonawców?
Otóż i druga sytuacja - mamy urząd miejski, który musi wybudować obwodnicę. Miasto tonie w korkach, mieszkańcy złorzeczą siedząc w samochodach - nowa droga to wybawienie.
Zanim urząd miasta zdecyduje na 100% podjąć się rozpoczęcia prac musi określić ile w przybliżeniu będzie to kosztować. Po co? Chociażby po to by sprawdzić czy stać nas na inwestycję; po to by ewentualnie widzieć o jakie środki starać się z dofinansowania zewnętrznego; po to żeby na końcu nie okazało się, że mamy nową drogę i nie mamy pieniędzy na wypłaty dla nauczycieli czy inne zadania samorządu. Konieczny jest zatem wstępny szacunek kosztów.
Nasz inwestor - urząd miasta, zanim ogłosi przetarg dla wykonawców samodzielnie spróbuje poznać przybliżona wartość inwestycji, ale przecież nie ma pojęcia:
  • ile będzie kosztować robocizna (każda firma wykonawcza ma własne stawki!)
  • ile będą kosztować materiały (wykonawcy kupują je w różnych miejscach z różnymi rabatami!)
  • jaką wysokość zysku będą chcieli osiągnąć wykonawcy.
To własnie przede wszystkim dla inwestorów (choć nie tylko) przygotowano gotowe wydawnictwa z cenami średnimi. Pobierając cenę z takiego wydawnictwa, można szybko określić wartość inwestycji. Może nie co do grosza, ale w dużym przybliżeniu, wystarczającym inwestorowi do tego by podjąć decyzje o kontynuowaniu działań lub ich zarzuceniu. Znając ten szacunek urząd może stwierdzić, czy stać nas na obwodnicę czy nie.